Złapać pocisk
Dwie puszki red bulla, dwie kawy. Przed meczem powącha jeszcze amoniak. Musi być w transie. Taki jest Sławomir Szmal – bramkarz reprezentacji Polski w piłce ręcznej, która w Austrii gra o medal mistrzostw Europy
Bramkarz w piłce ręcznej ma do odegrania najmniej wdzięczną rolę. Nie zdobywa goli, a przepisy dały mu tylko sześć metrów ochrony od pocisków lecących w jego stronę z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę. – Te 6 metrów pola, w które nie mogą wchodzić inni zawodnicy, to podobno odległość, która dzieli nas od normalnych ludzi – mówi Szmal.
Przez jakiś czas wybierał między tenisem stołowym, futbolem i piłką ręczną. W sporcie, który zdecydował się uprawiać, miał dobre wzory. Brat jego mamy nazywa się Andrzej Mientus i jako bramkarz w 1982 roku wywalczył z reprezentacją brązowy medal mistrzostw świata. Ojciec Szmala – Kazimierz, był rozgrywającym w Stali Zawadzkie, gdzie karierę zaczynał też Sławomir.
– Mieliśmy taką wielką antenę satelitarną na dachu i jako mały chłopak zobaczyłem kiedyś w niemieckiej telewizji halę w Kilonii i powiedziałem na głos, że tam chcę grać i wygrywać – wspomina.
O Szmalu koledzy z reprezentacji mówią, że jest maniakiem pracy. Przychodzi pierwszy, wychodzi ostatni, bez treningu nie istnieje. Bramkarze dzielą się na tych, którzy bronią ciałem, i tych, którymi rządzi instynkt. Szmal to instynkt w najczystszej postaci, reszta to praca. Jak czegoś nie zrobi, potem ma takie wyrzuty sumienia, że zostaje na następnych zajęciach, żeby nadgonić zaległości. Perfekcjonistą jest wszędzie
– w domu okna mył tylko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta