Mała wielka ucieczka. Lot 747
Na początku lat 80. XX wieku Polska biła rekordy w kategorii „porwania samolotów”. W większości brawura walczyła o lepsze z szaleństwem. Tak przynajmniej było w przypadku kpt. Czesława Kudłka i lotu 747
Z lampki sączyło się mdłe światło, raczej pogłębiając panujący w pokoju półmrok, niż cokolwiek rozjaśniając. Tym bardziej że aby gdziekolwiek dotrzeć, zmuszone było przedzierać się przez kłęby dymu wydobywającego się z sześciu, odpalanych niemal jeden od drugiego, papierosów.
– W Zielonej Górze jest aeroklub – jeden z mężczyzn sięgnął po butelkę. – Latają tam w sezonie i pola opylają czy coś. Samoloty są słabo pilnowane, praktycznie każdy może wejść, a do granicy stamtąd blisko... – spojrzał pytająco na pozostałych, nie przestając napełniać kieliszków.
– Mamy rodziny – odpowiedział mu inny mężczyzna, automatycznie sięgając po pełne szkło.
27 proc. - taki odsetek stanowiły porwania samolotów w Polsce w 1981 r., w skali świata
– Do Ana-2 tyle osób się po prostu nie zmieści. Nie da rady. Na chwilę zapada cisza, przerywana tylko przez szelesty zapałek pocieranych o draskę.
– Mój szwagier jest inspektorem morskim – ożywił się nagle trzeci mężczyzna. – Tam helikoptery kontrolują łowiska. Mogę załatwić wejście na lotnisko, inspektora i pilota się wysadzi i lecimy do Malmo – zachwycony własnym pomysłem jednym haustem wlał sobie do gardła swoją porcję alkoholu.
– A umiesz czymś takim latać? – czwarty mężczyzna wciągnął w płuca porcję nikotyny. – Żaden z nas nie umie. Trzeba by pilota porwać, a to już nie takie proste....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta