Idzie zima, węgla ni ma
Strzelaniny przy torach kolejowych, spekulacja 20-krotnie przekraczająca ceny oficjalne, histerie polityków – tego wszystkiego doświadczyli warszawiacy, którzy tylko chcieli mieć ciepło w domach
Właśnie mamy pierwsze mroźne dni i nie martwimy się o to, czy w mieszkaniach będzie wysoka temperatura. Tymczasem 100 – 200 lat temu to był prawdziwy problem. Kto już w połowie roku nie czynił zapasów, słono płacił.
Dawniej pod kuchnią palono drzewem (a nie drewnem – jak to dziś mówimy). „Drzewo” to służyło również do ogrzewania mieszkania zimą, przy czym powstawały coraz wymyślniejsze piece kaflowe długo trzymające ciepło. Ale drewno było mało energetyczne i dlatego z radością przyjęto wykopywanie czarnych, kamiennych brył, które paliły się znacznie dłużej. Nazwano je węglem kamiennym.
Pierwszy węgiel pojawił się w Warszawie w drugiej połowie XVIII wieku. Pochodził z Zagłębia Dąbrowskiego, a dostarczany był Wisłą. Kosztował krocie.
Mamy już kolej
Warszawa szybko zrozumiała, że palenie drewnem nie jest najlepszym rozwiązaniem, popyt na czarne kamienie systematycznie wzrastał. W 1834 roku ogłoszono pierwszy przetarg na dostawy dla miasta. Niemal równocześnie zaczęto budować kolej, zwaną potem warszawsko-wiedeńską. Dziś mało kto zwraca uwagę na fakt, że prowadziła ona dokładnie do Sosnowca, uważanego wtedy za stolicę Zagłębia Dąbrowskiego.
Kolej budowano nader leniwie i regularna komunikacja ruszyła dopiero w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta