Krwawa bitwa na pałki i kamienie
Zwolennicy i przeciwnicy prezydenta Hosniego Mubaraka starli się wczoraj w egipskiej stolicy. W ruch poszły kamienie, walczono na pałki i kije, tratowano ludzi wielbłądami. Ponad 600 osób zostało rannych, jedna poniosła śmierć. W bocznych uliczkach powstawały małe lazarety. W jednym z takich miejsc młody człowiek przyciskał zakrwawioną koszulę do twarzy, starszy mężczyzna z czerwoną od krwi arafatką leżał na chodniku. Na tej ulicy byli sami przeciwnicy Mubaraka.
Przed pobliskim hotelem Ramses Hilton swoich rannych opatrywali zwolennicy prezydenta. Było ich coraz więcej. W stronę placu Tahrir zmierzały tysiące ludzi z portretami przywódcy. „Kochamy Mubaraka!”, „Nie ustępuj!” – krzyczeli. – To nasz Rais, nasz przywódca. Ci, którzy chcą go obalić, nie reprezentują narodu – wrzeszczeli histerycznie mężczyźni przed Muzeum Egipskim.