Lubię żyć z otwartymi oczami
Rz: Lubi pan swój zawód?
Czy lubię? Nie wyobrażam sobie niczego piękniejszego.
Wielu aktorów mówi, że kocha sztukę, ale najważniejsze jest dla nich życie.
Dla mnie aktorstwo jest całym światem. To się zaczęło jak miałem dziesięć, jedenaście lat. Uczyłem się tańca jazzowego i mieliśmy wspólną szatnię z dziewczynami. Czego ja tam wtedy nie widziałem! Aż nabrałem przekonania, że warto być artystą. A tak bardziej serio, to rzeczywiście od wczesnych lat marzyłem o scenie i ekranie, choć wstydziłem się do tego przyznać. To była moja tajemnica. Jako mały chłopiec właziłem pod prysznic i gdy szklane drzwi od kabiny zaparowywały, pisałem palcem modlitwę: „Boże, daj mi zostać aktorem”. Potem szybko wszystko zmazywałem, żeby nikt nie zobaczył. Lekcje w szkole nie były moją ulubioną formą spędzania czasu. Kochałem sport, jazz, malowanie, ale przede wszystkim teatr i kino. Miałem w moim rodzinnym Pittsburghu ulubione kino, takie w dawnym stylu, z balkonami. Spędzałem w nim pół życia. Bałem się, że rodzice będą bardzo zawiedzeni tymi zainteresowaniami. Zwłaszcza ojciec, który był świetnym lekarzem i bardzo poważnym człowiekiem. Ale oni bez problemu zaakceptowali moją pasję, zwłaszcza że ja sam traktowałem ją bardzo poważnie.
To nie były marzenia o sławie, bogactwie, życiu na współczesnym Olimpie?
Nie, nie, ja nie musiałem o tym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta