Kto się boi reform?
Viktor Orban nie różni się tak bardzo od pozornie kontrastującego z nim Donalda Tuska. Ale w Polsce niektórym wydaje się, że u sąsiada trawa jest zieleńsza – pisze ekonomista
W Polsce i w Europie jest wielkie zapotrzebowanie na odważnych polityków gotowych podjąć się przeprowadzenia niezbędnych reform gospodarczych. Z lektury opublikowanych niedawno w „Rzeczpospolitej” tekstów Anny Słojewskiej („Kontrowersyjna recepta na uzdrowienie gospodarki”) i Igora Jankego („Kto się boi Viktora Orbana”) można odnieść wrażenie, że w tym świetle widzą oni węgierskiego premiera Viktora Orbana. O ile w pełni podzielam marzenie o pojawieniu się w naszym regionie polityka ze spójną wizją ekonomicznych reform, o tyle lider Fideszu wydaje mi się nie najlepszym kandydatem do tej roli.
Uwięzione zasoby
Igor Janke nieco zbyt szybko rozprawia się z krytyką pod adresem węgierskiego premiera: „Nie ma znaczenia to, że Orban obniża węgierskim obywatelom podatki do 16 procent, a małym firmom do 10 procent. Według liberalnych publicystów to nie jest oznaka liberalizmu”. Rzeczywiście nie jest. Z samego obniżenia stawek podatku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta