Kair ogarnięty chaosem
Kilku ludzi zaczyna mnie szarpać, jeden wyciąga broń. Na pomoc przychodzi mi oficer – pisze korespondent „Rz”
Jerzy HaszczyŃski z Kairu
Wczoraj po zapadnięciu zmroku trwała bitwa o plac Tahrir w centrum Kairu. Nad znaczną częścią placu panowali przeciwnicy Mubaraka, do starć dochodziło też przy moście prowadzącym na wyspę Zamalek, gdzie jest wiele ambasad i domów bogatych Egipcjan. Walka toczyła się nie tylko na kamienie. Słyszałem wiele strzałów i widziałem słup ognia. Armia, nadal powstrzymująca się od używania siły, wycofała się z samego placu, ale utworzyła kilka pierścieni wokół niego. Na bulwarach nad Nilem i w bocznych ulicach naliczyłem kilkadziesiąt czołgów i transporterów opancerzonych.
Dym nad miastem
Przedzierając się w kierunku placu, przechodziłem nie tylko przez posterunki obsadzone przez żołnierzy, ale i trudnych do zidentyfikowania cywilów. Kilku z nich zaczęło mnie szarpać i popychać, gdy dowiedzieli się, że jestem dziennikarzem. Jeden wyciągnął pistolet zza pasa. Trudno się było z nimi dogadać, trudno było też stwierdzić, o co im chodziło. Słyszałem wcześniej o napadach,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta