Paradoksy arcybiskupa Lefebvre
Zarówno przeciwnikom, jak i niektórym zwolennikom wygodniej było zmistyfikować jego życie, niż pogodzić się z prawdą
O tym, że zmarły 20 lat temu abp Marcel Lefebvre nie był byle kim, wiedział dobrze każdy, kto się z nim zetknął, a posiadał zdolność odróżnienia sporu od człowieka. W Afryce pozostała pamięć oddanego duszpasterza-realisty i twórcy miejscowej hierarchii kościelnej – w czasach, gdy z upoważnienia papieża administrował ogromnym terenem misyjnym. Będąc uczestnikiem Vaticanum II, dał się poznać jako jeden z najaktywniejszych ojców soborowych, świetnie zorientowany w materii dyskusji i przewyższający wielu swych adwersarzy praktyką pastoralną... Te dwa znaczące fakty nie podlegają żadnym wątpliwościom. Kontrowersje zaczynają się dopiero wraz z przyjęciem przez niego po soborze roli nieformalnego przywódcy „ruchu tradycjonalistycznego": od tego czasu dla jednych jest „ostatnią nadzieją" wobec inwazji modernizmu, a dla drugich – kościelnym Goldsteinem, obrzydliwym kościotrupem w wonnej arkadii „nowej wiosny Kościoła".
W potocznej opinii – tak samo światowej, jak i kościelnej – dominuje skrajnie negatywny stereotyp abp. Lefebvre. Niezwykle łatwo i bezkarnie można mu przypisywać – bez żadnego dowodu – a to jakiś ciasny konserwatyzm arystokratyczny, a to lękową mentalność wroga każdej nowoczesności, a to wąskie horyzonty europocentryzmu, a to nostalgię „wstecznika", a to antysemicki „syndrom Vichy". Wystarczy jednak zajrzeć do biografii arcybiskupa – do dostępnej niedawno także u nas pracy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta