Nie zburzę domu, nie zabiję syna
Ze Zbigniewem Zamachowskim rozmawia Małgorzata Piwowar
Rz: Spektakl Sceny Faktu „Czarnobyl. Cztery dni w kwietniu" przypomina okoliczności tragicznej katastrofy sprzed 25 lat. Pamięta pan, co działo się w pańskim życiu w końcu kwietnia 1986 roku?
Pracowałem w Teatrze Studio. Pamiętam tamten czas ambiwalentnie – zawsze wyczekiwane po zimie piękne majowe dni, a jednocześnie moment, w którym pojawiło się poczucie zagrożenia z zewnątrz – niewidocznego i trudnego do sprecyzowania. Na początku byliśmy kompletne niedoinformowani, co się stało. Dopiero później okazało się, że był wybuch w ukraińskiej elektrowni. Potem przerabialiśmy cofanie taśmy pamięci – co robiliśmy, kiedy doszło do katastrofy w Czarnobylu, w jakim stopniu mogliśmy się narazić na promieniowanie.
W spektaklu gra pan prof. Zbigniewa Jaworowskiego, szefa Centralnego Laboratorium Ochrony Radiologicznej. To dzięki niemu ludzie dowiedzieli się o fatalnym zdarzeniu.
Uderzyła mnie stanowczość pana profesora. On pierwszy zdał sobie sprawę ze skali tragedii i chciał, by przełożeni podjęli odpowiednie kroki. Czasy, w których się to działo, nie sprzyjały takiej postawie. Jednak nie rezygnował. Dzięki jego determinacji informacje dotarły do społeczeństwa: władze zgodziły się na to w końcu, acz niechętnie. Zorganizowana została ogólnopolska akcja podawania dzieciom płynu Lugola. Rozmowy z prof. Jaworowskim uświadomiły mi, że mieliśmy dużo szczęścia....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta