Sprzedaję sukienki, nie szczepionki
Joanna Przetakiewicz, właścicielka marki La Mania, opowiada Joannie Bojańczyk, jak z impetem weszła na polski rynek mody. Ocenia czy Polki są wymagające i dziwi się, że rękawiczek nie opłaca się u nas szyć
Rz: Weszła pani jak burza ze swoją marką mody La Mania. Dwa huczne pokazy, sklep w Galerii Mokotów, sklep internetowy. Ogromny PR. Film reklamowy Ksawerego Żuławskiego z muzyką A.P. Kaczmarka. Ma pani potężne zaplecze finansowe?
Joanna Przetakiewicz: Nie ukrywam, że to znacząca inwestycja. Staram się jednak zarządzać budżetem roztropnie, bo La Mania jest projektem długofalowym. Jeśli chodzi o reklamę, to proszę zwrócić uwagę, że przez pierwsze dwa miesiące nasz sklep działał bez rozgłosu, a sukienki sprzedawały się znakomicie. Co do filmu: powiedziałam Ksaweremu: nie utożsamiaj mnie z Kulczyk Holding, ja nie mam takich pieniędzy. Udało mi się wynegocjować rozsądną cenę, pewnie dlatego, że także Ksawery dostrzegł w projekcie coś atrakcyjnego.
La Mania to nie kaprys, to przemyślany projekt modowy, zbudowany na solidnych podstawach finansowych, ale także odrobinie szaleństwa i intuicji.
Jakieś liczby?
Taktowne kobiety o pieniądzach nie rozmawiają.
Jako kobieta biznesu ma pani duży rozrzut: od stomatologii do mody.
Od stomatologii przez restauracje! A z zawodu jestem prawnikiem.
Traktuje pani modę tylko jako biznes?
Nie tylko. Moda to wrażliwy na zmiany i ryzykowny biznes. Nastawiam się na długi okres zwrotu inwestycji, bo nie chcę niczego robić kosztem jakości. Ten segment rynku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta