Tysiąc dolarów za minutę
Agnieszka Radwańska jest po raz czwarty w ćwierćfinale w Melbourne. Wygra we wtorek z Chinką Na Li – będzie pierwszy półfinał Australian Open
Kto chciał się bawić trzynastkami, dostrzeganymi w niedzielnym meczu Polki, ten się bawił (13. z rzędu zwycięstwo w 2013 roku, w spotkaniu z tenisistką rozstawioną z nr. 13), ale znacznie większe znaczenie miał świetny styl, w jakim Radwańska wygrała 6:2, 6:4 z Aną Ivanović.
Serbka trafnie opisała przyczyny porażki. – Agnieszka jest tenisistką, która nie wygrywa bezpośrednio wielu piłek, ale ma tzw. dobre ręce. To sprawia, że grając przeciw niej, zawsze czujemy się nieswojo. To jest jej niezwykła siła. W ostatnim meczu grała mi miękkie piłki, lżej, niż się spodziewałam. Zupełnie nie mogłam znaleźć właściwej chwili odbić, tym bardziej że Radwańska często zmieniała rytm gry. Do tego świetnie serwowała, jej podanie jest naprawdę trudne do odczytania, i to z obu stron kortu. Dlatego wygrywa – mówiła Ivanović.
Widzowie na Rod Laver Arena znów zobaczyli Polkę w klasycznym wydaniu: spokojną, skuteczną, w ważnych chwilach niemal bezbłędną, do tego jej grę rzeczywiście wsparł pewny serwis – żadnego przełamania (choć groźby były), aż 7 asów, dwa w ostatnim, decydującym gemie. Ana Ivanović od początku przegrywała także z własnymi nerwami i nawet jej forhend, wciąż silny i efektowny, nie przynosił tylu punktów, by mecz mógł się odmienić.
Serbka otrzymała w spadku po nieobecnych już w turniejach singlowych rodowitych Australijkach i Australijczykach miano ostatniej lokalnej nadziei,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta