Wódko, pozwól grać
Futbol | Picie wśród piłkarzy zawsze należało do dobrego tonu. Było powodem tragedii i żartów. Było?
Jerzy Pilch (kibic futbolu) napisał „Pod mocnym aniołem", książkę o uzależnieniu pisarza od alkoholu, a film na jej podstawie bije rekordy popularności. Ten sam problem ma także wielu artystów piłki nożnej. Niedawno znów się dowiedzieliśmy, że gracz, który miał być przyszłością reprezentacji Polski, utopił talent w gorzale. Nie pierwszy i nie ostatni.
Mieliśmy przed wojną takiego piłkarza, który nazywał się Ernest Wilimowski. Powiedzieć, że był najlepszy w Polsce, to mało. On pierwszy w historii mundiali strzelił cztery bramki w jednym meczu. Tyle że Wilimowski miał problem: lubił się napić i czasami z tym przesadzał.
Działacze patrzyli na jego wyskoki przez palce, ale w roku 1936 cierpliwość się skończyła. Wilimowski miał wówczas zaledwie 20 lat, już był najlepszym napastnikiem w Polsce i korzystał ze swojej pozycji ponad miarę. Po ligowym zwycięstwie nad Wisłą 1:0 cała drużyna Ruchu Chorzów świętowała w restauracji do białego rana i nazajutrz skacowani piłkarze przegrali towarzyski mecz z Cracovią 0:9. A Cracovii wtedy nie było nawet w lidze.
Szkoda medalu
Powracających piłkarzy Ruchu kibice na dworcu w Katowicach przywitali okrzykami „Hańba, skandal, grać w piłkę, a nie siedzieć w knajpach". Zawodnicy na wszelki wypadek pozostali w wagonie. Wyszli tylko dwaj, Ernest Wilimowski oraz rezerwowy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta