G8 z Chinami zamiast Rosji
Dla Rosji już odsunięcie od splendorów jest nieprzyjemnym doświadczeniem. Świadomość, że równocześnie został do nich dopuszczony ktoś inny, może Kremlowi sprawić dojmujący ból – pisze publicysta.
Po anszlusie Krymu Ameryka i Unia Europejska zastanawiają się, jak uderzyć w Rosję precyzyjnie i skutecznie. Tak, aby cios zabolał Władimira Putina i grono jego najbliższych współpracowników, ale jednocześnie nie zaszkodził zbytnio samemu Zachodowi. Nikt nie chce podejmować ryzyka, partnerzy nerwowo oglądają się na siebie. Niemcy czekają na to, co zrobi Barack Obama. Francuzi i Włosi wpatrują się w Angelę Merkel.
Koniec współrządzenia światem
Wprowadzone przez Waszyngton i Brukselę zakazy wizowe dla kilkudziesięciu rosyjskich oficjeli mają tylko znaczenie propagandowe. Jedyną dotkliwą karą było objęcie restrykcjami Banku Rossija, zarządzanego przez przyjaciół Putina i obsługującego kremlowską wierchuszkę władzy.
Zachód postanowił też nadwerężyć prestiż Rosji, de facto usuwając ją z grona państw G8 i wracając do dawnego G7. Zaplanowany na czerwiec szczyt w Soczi się nie odbędzie – liderzy „siódemki" przenieśli spotkanie do Brukseli i nie zaprosili na nie prezydenta Rosji.
Kreml zareagował na tę wiadomość ostentacyjnym machnięciem ręki, co – paradoksalnie – może oznaczać, że Putin jednak poczuł się urażony. Kiedy ludzie tracą coś cennego albo gdy przegrywają konkurs o wymarzoną posadę, zazwyczaj starają się zamaskować swoje rozczarowanie i złość wyświechtanym stwierdzeniem: „I tak mi nie zależało...". Rosyjski minister spraw...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta