Mamy dobre umowy, ale są źle stosowane
Zamiast kontrolować nierzetelnych przedsiębiorców, postanowiono ukarać uczciwych i ich współpracowników, obejmując składkami ZUS zlecenia – pisze ekspert.
Źle się dzieje, gdy w dyskusji o sprawach ważnych dla tysięcy osób dominuje język oderwany od rzeczywistości, faktów i argumentów. Jeszcze gorzej, gdy partnerzy tej dyskusji, od których oczekuje się zajęcia merytorycznego stanowiska, uciekają w demagogię, usiłując – zamiast zająć się wypracowaniem racjonalnego rozwiązania – podsycać i radykalizować nastroje społeczne i polityczne. Tak niestety w dużej mierze się stało z dyskusją o niepracowniczych formach zatrudnienia, do których – nad czym należy ubolewać – przylgnęła już dość mocno łatka „umów śmieciowych". Warto zatem spróbować sprowadzić rzecz do kilku istotnych, acz przyziemnych, aspektów.
Nadużywanie jednych w miejsce drugich
Kardynalnym błędem popełnianym przez krytyków umów-zleceń (a przy okazji w pewnym zakresie także umów o dzieło) – bo o nich mowa – jest skupianie krytyki na samych umowach właśnie. Tymczasem przyczyną ewentualnych zastrzeżeń mogą być nie same umowy, od dawna przecież stosowane, poprawnie unormowane i bardzo przydatne w obrocie, lecz świadomie popełniane nadużycia w ich stosowaniu.
Jeśli bowiem dokonamy porównania kodeksowych regulacji umowy o pracę i umów cywilnoprawnych, bardzo szybko się okaże, że do różnych rzeczy zostały one...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta