Miłość w sidłach polityki
Triumfalny debiut Barbary Wysockiej w Staatsoper w Monachium. Zrobiła porywający spektakl z nobliwej klasyki - pisze Jacek Marczyński z Monachium.
Należy co prawda odnotować, że gdy polska reżyserka wyszła na scenę do ukłonów, na widowni rozległy się głosy oburzenia. Część monachijskiej publiczności miała za złe Barbarze Wysockiej, że odczytała „Łucję z Lammermooru" Gaetana Donizettiego wbrew tradycji. Odgłosy buczenia szybko zniknęły wśród entuzjazmu, bo owacje po spektaklu trwały ponad kwadrans. Siedzący obok mnie 70-latek powtarzał zaś w zachwycie: wunderbar...
Na zagraniczny debiut operowy Barbara Wysocka, która dała się już poznać w Monachium inscenizacją „Woyzecka" w teatrze dramatycznym, wybrała arcydzieło epoki belcanta. Większość reżyserów z jej pokolenia o takich utworach wyraża się z pogardą. Ona udowodniła, że nie ma oper banalnych czy tandetnych. Są tylko inscenizatorzy niezdolni lub pozbawieni wyobraźni.
W duchu Donizettiego
A przecież w monachijskim spektaklu Polki nic nie jest tak, jak zwykliśmy oczekiwać od „Łucji z Lammermooru". A jednocześnie nic nie zostało zrobione wbrew muzyce Donizettiego. Tyle tylko że odkryto w niej nowe emocje, dzięki czemu stała się żywa i poruszająca.
Ta opera, oparta na popularnej kiedyś powieści...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta