Erdogan osłabia Turcję
Ankara stoi w obliczu kryzysu uchodźczego, nieporównanie większego niż ten, z którym zmagają się kraje Unii Europejskiej – zauważa francuski politolog.
Pięć lat temu, kiedy wybuchły protesty społeczne określone mianem arabskiej wiosny, wydawało się, że nadszedł czas Turcji. Odczuwając upokorzenie ze strony Unii Europejskiej po pięciu latach negocjacji w sprawie akcesji – naznaczonych fałszywymi obietnicami unijnymi – ówczesny premier (a obecnie prezydent) Turcji Recep Tayyip Erdogan opracował plan doskonały. Jego celem było przywrócenie swej ojczyźnie utraconej dumy narodowej oraz wzmocnienie jej wiarygodności. Miał on nadać nowy kształt pogrążonemu w chaosie Bliskiemu Wschodowi. Wypadki nie potoczyły się, rzecz jasna, zgodnie z planem.
Zaczęło się od tego, że Erdogan usiłował wykreować się na najwyższy autorytet w regionie. Naciskał na przykład na syryjskiego prezydenta Baszara Asada, z którym Turcja utrzymywała wcześniej przyjazne relacje, by ustąpił z urzędu.
W rzeczywistości wpływy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta