Co nagle, to po diable
Wyznaczanie nierealnie krótkich terminów na spełnienie poleceń sądów postępowania nie przyśpieszy. Wręcz przeciwnie – uważa prawnik.
Aleksander Tobolewski
Zdarza się, że pomagam moim kanadyjskim klientom załatwiać sprawy majątkowe w Polsce. Najczęściej chodzi o sprawy spadkowe, jedne bardzo stare, inne bieżące. Mam zatem dobre rozeznanie, jak działają urzędy i sądy w Polsce. Nie chcę powiedzieć, że źle, bo byłoby to uogólnienie, ale coś naprawdę jest nie tak, jeśli praktycznie w każdej sprawie w Polsce natykam się na albo takie same, albo bardzo podobne problemy. Od Śląska po Gdańsk. Od najniższych szczebli administracji i sądów do ministerstw. A problemy, jakie miewam, wskazują na absolutne ignorowanie prawa i po prostu brak wyobraźni. Bo jak można nazwać wezwanie przez polski sąd mojego klienta w Kanadzie, żeby uzupełnił braki w ciągu siedmiu dni? Poczta idzie dwa tygodnie! Lub ten sam sąd żąda, żeby strona załatwiła administracyjną sprawę w Polsce w nieprzekraczalnym terminie 30 dni. Przecież organ administracyjny ma 30 dni na wydanie decyzji, to jak mój klient ma ją sądowi dostarczyć terminowo? Jeśli nawet organ administracyjny wyda decyzję 30. dnia, a poczta dostarczy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta