Arbitraż – lekcja dla całego sportu
Tak długo, jak prawo do sądu będzie respektowane, w tym również polubownego, nie będzie podstaw, by kwestionować wydawane rozstrzygnięcia – pisze ekspert.
Hubert Radke
Zapowiadało się na wyrok, który wstrząśnie monopolistycznymi strukturami światowego sportu. A przynajmniej na wyrok, który doprowadzi do kolejnej, potrzebnej ewolucji sportowego wymiaru sprawiedliwości. W orzeczeniu dotyczącym niemieckiej łyżwiarki Claudii Pechstein, jakie zapadło przed niemieckim sądem najwyższym Bundesgerichtshof (BGH) 7 czerwca 2016 r., prawidłowość działania lozańskiego Trybunału Arbitrażowego do spraw Sportu (CAS), określanego mianem „sądu najwyższego światowego sportu", została potwierdzona. Orzekające w sprawie sądy niższej instancji, monachijskie Landesgericht (LG) oraz Oberlandesgericht (OLG), wyraziły jednoznaczne wątpliwości co do ważności przymusowej klauzuli arbitrażowej, narzucanej sportowcom odgórnie w regulacjach ustalanych przez organizacje sportowe (a dającej umocowanie CAS). Wielu prawników sportowych postulowało reformy, gdy chodzi o zasady funkcjonowania CAS.
Saga prawna Pechstein
Batalia prawna Pechstein sięga 2009 r., kiedy to łyżwiarka w kontrowersyjnych okolicznościach została zdyskwalifikowana przez organy dyscyplinarne Międzynarodowej Federacji Łyżwiarskiej (ISU), w oparciu o postanowienia Światowego Kodeksu Antydopingowego, w związku z dopingiem. Apelacja łyżwiarki złożona do CAS, działającego jako instancja odwoławcza od decyzji dyscyplinarnych ISU, w oparciu o umieszczoną w jej regulacjach klauzulę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta