Jak nie zanudzić sędziego
Markowe buty i emocjonalny przekaz mogą być w sądzie równie ważne jak argumentacja prawna – przekonuje brytyjski adwokat w rozmowie z Pawłem Rochowiczem.
Rz: W wydanej ostatnio w Polsce książce „Adwokat diabła" podsuwa pan prawnikom różne sposoby na skuteczne przekonywanie sądu do swoich racji. Jest w niej mowa o retoryce, taktyce procesowej czy nawet o wyglądzie pełnomocnika. Wielu prawników, zwłaszcza młodych, może uznać te umiejętności za zbędne, bo dla sądu i tak liczy się to, co wpłynie na piśmie. Co im pan odpowie?
Iain Morley: W kontynentalnym systemie prawa rola pisemnych dokumentów w postępowaniu sądowym rzeczywiście jest większa niż w systemie common law, w którym ja pracuję na co dzień. W procesie w systemie kontynentalnym przyjmuje się, że jeżeli wszystkie pisemne procedury są dochowane, to sprawiedliwości stanie się zadość. W systemie common law proces jest sporem stron, a w kontynentalnym ma więcej cech inkwizycyjnych, na kontynencie większa jest rola aktywnego sądu. Jeśli proces ma więcej cech sporu niż inkwizycji, to większa jest rola umiejętności do przekonywania do swoich racji i podważania zeznań strony przeciwnej. Ale mam też sporo doświadczeń z pracy w systemie kontynentalnym, na przykład w postępowaniu przed międzynarodowymi trybunałami ONZ, i mogę potwierdzić, że umiejętności ustnego prowadzenia sporu też są bardzo przydatne. Na przykład zeznania urzędników czy policjantów często są traktowane w systemie kontynentalnym jako element procesu. Tymczasem w systemie common law nie jest niczym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta