Ucieczka do przodu czy zwykły spalony
Widząc, że sytuacja w spółkach Skarbu Państwa zaczyna się wymykać spod kontroli, partia rządząca postanowiła przejść do kontrofensywy.
Dymisja ministra skarbu zamiast zamknąć problem, wywołała lawinę komentarzy i domysłów dotyczących skali nieprawidłowości, skoro potrzeba było aż wyrzucać z rządu Dawida Jackiewicza.
Choć PiS próbował sprawę przekuć w swój sukces – mówiąc „potrafimy zwalczać patologie również we własnych szeregach" – sprawę całkiem położono komunikacyjnie. Symbolem patologii stał się nieco przypadkiem Bartłomiej Misiewicz, zaufany szef gabinetu ministra obrony, który kaprysem Antoniego Macierewicza znalazł się w radzie nadzorczej największej spółki zbrojeniowej, zasiadł też w radzie jednej z firm energetycznych. Tym, co zgubiło PiS, nie był brak kompetencji Misiewicza, który nie zrobił nawet licencjatu, lecz arogancka postawa jego szefa, który twardo upierał się przy swoim prawie do nominowania dwudziestokilkuletniego Misiewicza, gdzie tylko chce, gdyż ma do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta