Piosenka mówi prawdę o miłości
Jest kilka powodów, by uznać „Zimną wojnę" za dowód reżyserskiej maestrii Pawła Pawlikowskiego.
O wchodzącym wreszcie na nasze ekrany, a nagrodzonym w Cannes filmie napisano tyle, że niemal wszyscy znają zręby opowiedzianej w nim historii. Stosunkowo łatwo zresztą streścić dzieje związku uczuciowego Zuli i Wiktora, znacznie wszakże istotniejszy jest sposób, w jaki przedstawił go Paweł Pawlikowski.
„Zimna wojna" to właściwie film muzyczny. Na tle obecnych starań większości polskich kompozytorów, którzy zamienili się w producentów banalnych dźwięków, czego nie zmienią próby nobilitowania ich działalności na rozmaitych festiwalach i koncertach, Pawlikowski udowodnił, że w filmowej narracji muzyka może pełnić rolę równoznaczną, a czasem wręcz ważniejszą niż dialog. I że poprzez nią można opowiedzieć nie tylko o miłości, ale też o polityce.
Od folkloru do przeboju
Film zaczyna się sekwencją dokumentalistów etnografów wędrujących po wschodnich rubieżach, by nagrywać ludowe pieśni. Słuchamy ich w wersji autentycznej, nieskażonej, tak jak zostały przekazane z pokolenia na pokolenia.
Gdy powstał zespół...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta