Badylarzu, tobie na pewno nie żal
Pionierzy biznesu | Niechęć do prywatnej inicjatywy zaszczepiona w PRL wciąż nie zniknęła Aleksandra Ptak
O dowcipie krążącym w PRL mówi książka „Absurdy PRL". Do Pewexu wbiega milicjant, przeskakuje przez ladę i prosi ekspedientkę o azyl. To przed tymi sklepami, których próbę reaktywacji z sentymentu za czasami słusznie minionymi, podjęto kilka lat temu, narodził się jeden z zawodów tych czasów słusznie minionych, czyli – cinkciarze. Braki w innych sklepach stworzyły kolejny symboliczny zawód epoki komunizmu, badylarzy. Obu tych grup ówczesne władze potrzebowały, bo zaspokajały potrzeby rynku, z czym nie radziła sobie gospodarka sterowana centralnie. Obu tych grup władza również nie znosiła, z tego samego powodu - udowadniali niemoc tej gospodarki. To wtedy właśnie narodziła się typowa mieszanka zazdrości i pogardy wobec prywatnego biznesu, postawa, której trudno się w Polsce pozbyć do dziś.
Ruble, dolary, bony dolarowe
Mało kto wie, że polscy cinkciarze często uczyli się zawodu na budapesztańskich ulicach, gdzie zawsze było wielu obcokrajowców, a co za tym idzie – i waluty. Karierę od początkującego cinkciarskiego żółtodzioba do starego wyjadacza niepokojąco barwnie opisał Jerzy Kolasa, autor scenariusza do kultowego już filmu "Sztos".
Początki tego zawodu w PRL były trudne, bo w 1950 r. za handel walutą wprowadzono karę śmierci. Na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta