Procenty w raporcie to jednak za mało
Od przekonywania nie przybędzie zaufania do sądów.
Powiadają, że gdy możemy coś zmierzyć, możemy tym zarządzać. Dodają: „jeżeli coś nie może być zmierzone, nie może być ulepszone". Zmierzymy sądownictwo? Jaką miarką i linijką? W jaki sposób możemy je zrelacjonować czy opowiedzieć?
Najprostszy sposób pozwala przyjąć słynny „wskaźnik 50 proc.". Przecież z sądu połowa obywateli wychodzi niezadowolona, bo sprawę przegrała. Zapewniam, że to duże, niemal równe skali wskaźnika uproszczenie. Przede wszystkim dlatego, że często sądowe wygrane są pyrrusowym zwycięstwem, okupionym czasem, nerwami czy pieniędzmi. Porażki po latach mogą boleć mniej, bo czas leczy rany. Czasem sąd można opuścić z remisem w postaci ugody, czasem z kolei wyrok nie satysfakcjonuje nikogo. Czasem wreszcie konfiguracja stron i przedmiot sprawy oznacza procesowanie się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta