Epidemia ujawnia potencjał druku 3D
Druk przestrzenny okazał się ratunkiem dla szpitali, które potrzebują przyłbic i gogli do walki z koronawirusem. Szybka produkcja na życzenie to przyszłość?
Branża druku 3D, która jeszcze kilka lat temu przez ekspertów określana była jako jedna z polskich innowacyjnych specjalności, zamiast dynamicznie się rozwijać, znalazła się w cieniu. Mówiło się, że każdy będzie miał własną drukarkę 3D na biurku, ale rzeczywistość rozjechała się z oczekiwaniami. Niektóre firmy z tej branży nie przetrwały, a sama technologia – przynajmniej w powszechnym odczuciu – przestała być tak perspektywiczna, jak się spodziewano. Do czasu. Koronawirus sprawił, że możliwości druku przestrzennego stały się niezwykle pożądane. Innowacyjna technologia wraca z przytupem, wspomagając zmagające się z pandemią szpitale, ratowników i liczne służby dbające o bezpieczeństwo.
#DrukarzeDlaSzpitali
Przykład z włoskiego szpitala w Brescii pokazał, że druk 3D pomógł rozwiązać problem z dostępnością części zamiennych (zaworów) do respiratorów. Ich „produkcją" zajęły się firmy Isinnova i FabLab, specjalizujące się w druku przestrzennym. Już pierwszego dnia...
Archiwum to wszystkie treści publikowane w "Rzeczpospolitej" od 1993 roku.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta