Dzień w Lizbonie, czyli sen
Największą i być może jedyną miłością poety Fernando Pessoi było jego rodzinne miasto
Dzień w Lizbonie, czyli sen
GERARD CASTELLO LOPES "LIZBONA", 1957 R.
FOT. (C) EDICOES 19 DE ABRIL
JANUSZ DRZEWUCKI
Symbolem Aten jest Akropol, Rzymu - Koloseum, zaś Wenecji - Pałac Dożów. Trudno wyobrazić sobie Paryż bez wieży Eiffla, a Londyn bez Tower Bridge. Będąc w Barcelonie, nie sposób nie stanąć pod katedrą Sagrada Familia, podczas pobytu w Berlinie nie da się ominąć Bramy Brandenburskiej. Jadąc do tych miast po raz pierwszy, nawet przypadkowy podróżny ma jako takie wyobrażenie o celu peregrynacji. Głowę daję, że jadąc do Lizbony wie niewiele. Może nawet tyle co nic.
Autor książki zatytułowanej po prostu "Lizbona" zdawał sobie z tego sprawę, że wiedza o Portugalii i jej stolicy jest dla przeciętnego Europejczyka wiedzą niemal ezoteryczną. Napisanie tego dziełka było dla niego zatem obywatelskim obowiązkiem. Podtytuł książki - stanowiący zresztą integralną część tytułu, skoro został wydrukowany nie tylko na stronie tytułowej, ale również na okładce - brzmi "Co turysta powinien zobaczyć", jednak przestrzegałbym przed pochopnym stwierdzeniem, że mamy w tym przypadku do czynienia z przewodnikiem krajoznawczym, bedekerem. Z bardzo prostego powodu. Na okładce widnieje nazwisko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta