Podnieśli cessnę z dna Wisły
Awionetkę, która w połowie września utonęła w Wiśle, płetwonurkowie do późnej nocy holowali do portu zimowego Kanału Żerańskiego.
– Dopiero dziś będziemy ją wyciągać na ląd – powiedział nam Maciej Lasek z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, która razem z prokuraturą bada sprawę awarii samolotu i śmierci pilota.
Wczoraj legionowski WOPR podjął piątą próbę wydobycia wraku. Jeszcze w środę eksperci z PKBWL i prokuratury obawiali się, że nie będzie można wydobyć cessny w całości. – Ale nie musieliśmy samolotu ciąć na kawałki. Podnieśliśmy go za pomocą stalowych baniaków wypełnionych powietrzem – mówi Lasek.
Renata Mazur, rzecznik prokuratury, przyznaje, że zakończenie śledztwa jest uzależnione od ustaleń PKBWL. A badanie awionetki może trwać pół roku. – Potrzebne będą ekspertyzy silnika. Bo na silnik właśnie narzekał pilot podczas lotu – mówi Lasek.
– Powinnam poczuć ulgę, że wreszcie wydobyto samolot. Ale sprawa nie jest zakończona. Teraz czekam na wyniki śledztwa – mówi siostra pilota Ewa Bogaj.