Krwawa kometa
Nie lubię, no zupełnie nie lubię tego Kurska. Nie tylko dlatego, że nie lubię masakr, ale również dlatego, iż nie widzę tu specjalnych oznak wielkiej sztuki wojennej. Rosjanie najzwyczajniej w świecie poszli na przetrzymanie, na co Niemcy nie potrafili znaleźć roztropnego konceptu, wyjąwszy bicie głową w wybrzuszenie łuku kurskiego. Do tej pory nie mogę pojąć, jaki był tego cel, bo co też by się arcyważnego stało, gdyby łuk ten Niemcy spłaszczyli czy zgoła połamali?
Tym to dziwniejsze, że pod Kurskiem rej wodzili oficerowie uznawani za najlepsze głowy Wehrmachtu: von Manstein i von Kluge. Tymczasem nie zrobili nic mądrego, tracąc przy okazji mnóstwo ludzi i sprzętu. Prawda, Rosjanie stracili jeszcze więcej żołnierzy, czołgów, dział i czego tam jeszcze, ale mieli z czego brać (myślę zwłaszcza o ludziach) i potrafili sprawnie uzupełnić straty, a Niemcy już nie. No i wciąż pojawia się pytanie: co się stało z niemieckimi marszałkami, przecież uznanymi profesjonalistami, pod ręką szalonego wodza, który wojskową karierę zakończył ledwie w stopniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta