Bezradność liberała
Marcin Król spełnia rolę liberalnego mędrca. Ocenia, doradza, a niekiedy formułuje wizje, które mają posłużyć zmienianiu świata. Paradygmat myślenia, jaki wybrał, sprawia jednak, że wobec sytuacji heroicznych staje się bezradny. I sięga po argument siły
Nie ma chyba tematu, o którym Marcin Król nie wypowiedział się na łamach „Dziennika“ czy „Tygodnika Powszechnego“. Starość, dzieci, zakupy, oglądanie telewizji, sąsiedzi, życie na wsi, a nawet ilość radarów na drogach i ich związek z budową autostrad . Gdy do tego dodać jeszcze recenzje powieści sensacyjnych, eseje o twórcach filozofii liberalnej czy wreszcie teksty czysto polityczne – nie sposób nie uznać, że Marcin Król jest najmniej podlegającym zaszufladkowaniu profesorem filozofii w Polsce.
A gdy do tego dodać fakt, że jego linia polityczna (laickiego liberalnego konserwatyzmu) zainspirowała niemałą część publicystyki głównych piór „Dziennika“ – to trudno nie dojść do wniosku, że od jakiegoś czasu jest to – po liberalnej części sceny intelektualnej – także jedna z figur najbardziej wpływowych.
Mimo barwności porównań, wielkiej wyobraźni, sprawności pióra czy rozległości zainteresowań, upodabniających Króla do jego starożytnych filozoficznych poprzedników (bo raczej nie mistrzów, tych ostatnich poszukuje w XIX i XX wieku), nie sposób nazwać go Arystotelesem współczesnej polskiej myśli. I nie chodzi tylko o wielkość starożytnych (z którą trudno polemizować), ale także o samą twórczość byłego redaktora naczelnego „Res Publiki Nowej“. Jej bogactwo i różnorodność nie jest w stanie przykryć...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta