To nie koniec historii
Z Janem Klatą rozmawia Joanna Lichocka
Rz: Pana spektakl „Szewcy u bram” byłby absolutnym hitem sezonu, gdyby nie wynik wyborów. Przebrany za Zbigniewa Ziobrę prokurator-minister sprawiedliwości na tle monitorów pokazujących korytarze hotelu Marriott robi wrażenie. Zamiast ostrej satyry na reżim wyszło postscriptum.
Jest dokładnie odwrotnie. To nie prokurator Scurvy – który zostaje przez telefon ministrem sprawiedliwości i wielości rzeczywistości – jest przebrany za Zbigniewa Ziobrę. To Ziobro przez ostatnie dwa lata skutecznie przebierał się za Scurvy’ego.
Niewątpliwie jest prawdą, że oglądamy spektakl po dwóch latach witkacowskich rządów PiS. Ale gdybyśmy byli w trakcie czterech lat witkacowskich rządów PiS – czy zmieniałoby to jego zasadnicze pytania? Nie sądzę.
Po pierwsze IV RP z pewnością zasłużyła na swój spektakl. Po drugie, to jest przede wszystkim przedstawienie o nieubłaganych prawach hegemonii, niezależnych od numerków RP. Przeklęty chocholi taniec na wszystkich płaszczyznach. Właśnie dlatego Sławomir Sierakowski i ja w ogóle zaczęliśmy pracę nad tekstem „Szewców”. Ziobro-Scurvy to wabik.
Nie krzywdzi pan Ziobry?
To nie jest satyra na ministra Ziobrę. Śmieszy mnie ogłoszenie końca historii po 21 października i opowiadanie, że przebiliśmy osinowym kołkiem reżim czy groźbę autorytaryzmu, której zresztą nigdy nie dostrzegałem. Słyszę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta