Korporacje nie będą mi dyktowały, co mam robić
Od kilkunastu dni na czele resortu sprawiedliwości stoi adwokat, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego Zbigniew Ćwiąkalski. Jeszcze niedawno należał do grona aktywnych oponentów poprzedniego ministra Zbigniewa Ziobry. Jak mówi dzisiaj, zdecydował się na porzucenie adwokatury, bo źle się działo w wymiarze sprawiedliwości
RZ: W jakiej sprawie pana poprzednik popełnił największy błąd legislacyjny?
Zbigniew Ćwiąkalski: Szkolny błąd przytrafił mu się podczas jednej z nowelizacji kodeksu postępowania karnego. Chodziło o przeniesienie trudnych i dużych spraw gospodarczych z sądów rejonowych do okręgowych. Nie chcę oceniać samego pomysłu, ale każdy średnio wykształcony prawnik wie, że sprawy się toczą. Musi więc być przepis przejściowy, który powie, co należy zrobić z tymi, które już się rozpoczęły. Takiego zabrakło. W efekcie akta blisko 1500 spraw krążą pomiędzy sądami. Kolejny błąd to poprawki wniesione do ustawy o ustroju sądów powszechnych. Niebawem zajmie się nimi Trybunał Konstytucyjny i uważam, że zakwestionuje kilka przepisów, m.in. ten o uchyleniu immunitetu sędziowskiego w ciągu doby.
Jest pan zwolennikiem racjonalnego zaostrzania kar. Jeśli ma być surowiej, to tylko tam, gdzie potrzeba, a nie z zasady wszędzie. To surowość czy raczej nieuchronność kary bardziej przemawia do wyobraźni przestępców?
Obydwa elementy traktuję równoważnie. Gdybym jednak miał wybierać i stawiać na któryś z nich, to wybrałbym nieuchronność.
Dlaczego?
Sprawca się nie zastanawia, czy za czyn, który planuje, grozi dwa czy trzy lata więzienia. Jeśli jednak będzie miał świadomość, że może mu się nie udać, a jeśli go złapią, nie uniknie szybkiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta