W kuchni władzy
Konstrukcja państwa oparta na ustawie o działach administracji rządowej z 1997 r. zwiędła i straciła swój smak. Dziś, gdy ciężar realnej władzy przesuwa się w stronę Brukseli, trzeba dopasować organizację rządu do struktury Komisji Europejskiej – pisze publicysta
Samolot leci z Warszawy do Brukseli 130 minut. Dla wielu urzędników z różnych polskich ministerstw to jedna z nielicznych okazji, żeby wymienić się informacjami o podejmowanych decyzjach na poszczególnych etapach unijnych negocjacji. Wciąż resortowość – postpeerelowskie brzemię – ciąży na organizacji państwa. Antidotum miał się stać konstytucyjny zapis o prowadzeniu polityki rządu w formie działów administracji rządowej, który przybrał formę nieustannie modyfikowanej ustawy.
Rząd z klocków
Miały one ułatwiać poszczególnym premierom tworzenie rządu niemalże z klocków i wygodnie wyznaczać zadania poszczególnym ministrom, zwanym odtąd w ustawach i rozporządzeniach ministrami właściwymi do spraw danego działu. Z drugiej strony sztywna struktura działów miała ukrócić „racjonalizatorskie” pomysły polityków w mnożeniu ministerialnych stołków. Tyle mówiła teoria. Niestety, praktyka odzwierciedlała stare nawyki.
Przede wszystkim nie powstał główny urząd administracji publicznej koordynujący całość zaplecza administracji (ale i dbający o strategiczne kierunki jej rozwoju), zaś jego zalążek w postaci Urzędu Służby Cywilnej PiS zlikwidował. W rezultacie konserwowana jest struktura branżowa, ponieważ to na dział przeznacza się pieniądze w budżecie i to zarówno na działania merytoryczne, jak i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta