Złote Globy dla malarza
Rozmowa z Julianem Schnablem. Zdobywca nagrody za reżyserię opowiada, jak powstawał „Motyl i skafander”
Rz: Pana poprzednie filmy – o Basquiacie i Arenasie – miały w sobie szaleństwo, opowiadały o cenie, jaką artysta płaci za talent. „Motyl i skafander” to znacznie spokojniejsza próba rozliczenia z życiem.
Julian Schnabel: Ten film jest dla mnie bardzo osobistym przeżyciem. Jeden z moich najbliższych przyjaciół chorował na stwardnienie rozsiane. Jego stan pogarszał się systematycznie, aż wreszcie Fred został całkowicie sparaliżowany. Przestał nawet mówić. Czytałem mu godzinami, a on tylko na mnie patrzył. Któregoś dnia jego pielęgniarz dał mi książkę Bauby’ego „Motyl i skafander”. To był trudny czas, wiele myślałem o śmierci. Fred umarł, odeszła też moja matka, śmiertelnie chory był mój ojciec. Walczył z rakiem, ale miał świadomość, że zbliża się do końca swoich dni, bał się. Przeżywałem ich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta