Palikot – w służbie jego prezydenckiej mości
Kancelaria Prezydenta nie wykorzystała sytuacji, jaką dały oskarżenia Janusza Palikota. A można było się odwołać do syndromu ofiary i zepchnąć Platformę do defensywy – pisze politolog z Uniwersytetu Śląskiego
Bez względu na to, czy blogowy wpis Janusza Palikota był wybrykiem swawolnego Dyzia, częścią zaplanowanej i orkiestrowanej akcji PO dyskredytowania prezydenta, czy też elementem wewnątrzpartyjnej walki w samej Platformie, jedno wydaje się pewne – lubelski polityk dał okazję prezydentowi do zyskania sympatii i zwiększenia swej popularności w społeczeństwie. Okazję zmarnowaną przez otoczenie głowy państwa.
Niesłusznie atakowany
Jeśli bowiem jego pomówienia są tylko insynuacjami i obrzydliwym plotkarstwem, to osoba Lecha Kaczyńskiego mogłaby się w tym świetle prezentować jako ofiara oszczerczej akcji czołowego polityka partii rządzącej.
Im słabsze będzie potępienie Palikota w jego macierzystej formacji, im mniej dotkliwe wewnątrzpartyjne represje, tym bardziej prezydent mógłby się prezentować narodowi jako obiekt obrzydliwej akcji swych politycznych przeciwników, jako osoba pokrzywdzona kalumniami i wstrętnymi sugestiami. A to otwiera dla kancelarii głowy państwa pole do rozpoczęcia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta