Dom jest tam, gdzie wypłata
Swoich Rogerów reprezentacje innych krajów mają od dawna i będą ich miały coraz więcej
Alfredo di Stefano, legenda i honorowy prezes Realu Madryt, ma od niedawna swój pomnik w miasteczku treningowym tego klubu. Sam go zresztą odsłaniał, a niedługo później z rąk Michela Platiniego odebrał specjalną nagrodę UEFA.
Podczas ceremonii usłyszał, że jest wielkim wśród wielkich i wzorem do naśladowania, choć gdyby przykładać do jego życiowych wyborów taką miarę, jaką dziś bywa odmierzana decyzja Rogera Guerreiro o grze dla Polski, di Stefano wyszedłby na zwykłego najemnika.
Najpierw porzucił kadrę Argentyny dla Kolumbii, bo w tamtejszej zawodowej lidze na przełomie lat 40. i 50. płacili najlepiej na świecie. Potem wybrał jeszcze lepsze życie w Madrycie i reprezentację kolumbijską zmienił na hiszpańską.
Fakt, że wówczas Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) takich skoków z jednej kadry do drugiej nie zabraniała, i podobnych przykładów można znaleźć wiele, ale w przypadku di Stefano zwycięstwo logiki portfela i życiowej wygody nad sercem było szczególnie wyraźne.
Ladislao Kubala, zanim uciekł do Hiszpanii przed komunizmem i zaczął grać w tamtejszej kadrze, zdążył wystąpić jako Ladislav w drużynie Czechosłowacji i jako Laszlo Kubala w reprezentacji Węgier, ale jego można potraktować po części jak życiowego rozbitka. Di Stefano wielka polityka nie dotknęła, on po prostu chciał grać dla tych, u...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta