Ostatni prawdziwy rybak
Każdego dnia małe, czarne literki wypełniają dziennik okrętowy Stefana Maciszewskiego. Jest jednym z ostatnich rybaków na Wiśle, żyjących z tego, co da rzeka. Jedynym takim w Warszawie.
Maciszewski ma ponad 60 lat. Od 20 lat mieszka na stojącej w kącie Portu Żerańskiego pogłębiarce. – Łowienie wyszło przez przypadek.
Rybak z Wisły
– Zanim zacząłem ciągnąć sieci, rzeźbiłem. Haumacze (turyści dewizowi – przyp. red.) płacili w dolarach – mówi o swoim poprzednim zajęciu. Miał swoje miejsce na staromiejskim rynku, obok muzeum. – To były dobre czasy. Zarabiało się w dewizach i to duże pieniądze – wspomina Stefan. Wystarczyło na M-5 na Targówku i kilka innych drobiazgów, które sprawiły, że Maciszewski zaliczał się do tych, którym się udało. Życie wprowadziło jednak korektę. – Nie mogliśmy się dogadać z żoną. Małżeństwo się rozleciało. Postanowiłem się wyprowadzić – mówi krótko o nieudanym związku. Była połowa lat 80. Haumacze już nie kupowali jak dawniej jego rzeźb, a płacić zaczęli złotówkami wymienianymi w kantorach. Postanowił poszukać szczęścia na Wiśle. Rzekę znał od dzieciństwa, bo wędkował na niej z ojcem. – Kiedyś wypływało się jak na majówkę. Jak była rybka, piekło się ją w ognisku. Pod rybkę też zawsze coś się znalazło – wspomina, uśmiechając się znacząco. – Dziś ludzie odwracają się od Wisły – dodaje po chwili namysłu.
Rybaczenie zaczął od pomocnika...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta