Bez nerwów czekali na wyrok
Powiernictwo Pruskie chciało odzyskać pół Lidzbarka Warmińskiego. – Była panika, ale szybko stwierdziliśmy, że nic nam nie grozi – mówią władze miasta
Pozew o odzyskanie ziemi złożył do Trybunału Praw Człowieka w 2006 roku 78-letni Felix Hoppe. Dziś na terenie włości Niemca wybudowane są ulice, stoją domy i kamienice. W sumie mieszka tam kilka tysięcy ludzi. O pozwie włodarze Lidzbarka Warmińskiego dowiedzieli się od dziennikarzy w marcu 2006 roku. Artur Wajs, burmistrz miasta, był wstrząśnięty. – Jestem zszokowany. To tak, jakbyśmy my zaczęli się dzisiaj domagać zwrotu połowy Wilna czy innych pozostawionych na Litwie czy Ukrainie nieruchomości – mówił wówczas na łamach “Rzeczpospolitej”.
Atmosferę podgrzewali sami dziennikarze. – Przyjechała telewizja i kręcili program. Pytali o roszczenia. Wtedy nikt jeszcze nie wiedział, o co chodzi z tym pozwem – wspomina teraz Jadwiga Bożyczko, sekretarz Zespołu Szkół Rolniczych w Lidzbarku. Gdyby Hoppe wygrał, budynek musiałby zostać mu zwrócony. W mieście zapanowała panika. Na forach internetowych ludzie zaczęli pytać, jakie konkretnie ziemie chce odzyskać dawny mieszkaniec Lidzbarka.
W magistracie zaczęto sprawdzać księgi wieczyste działek, których zwrotu domagał się Hoppe.
– I zaczęło nam wychodzić, że te roszczenia to jedna wielka lipa. Księgi zostały prawidłowo zamknięte i nikt nie miał prawa żądać zwrotu ziem ani jakiegokolwiek odszkodowania – opowiada pracownik ratusza. – Pytanie brzmiało tylko, jak tę panikę odkręcić, co zrobić, by ludzie przestali się bać.
–...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta