Z dziejów nienawiści w Polsce
Doszukiwanie się półcieni w kryształowych życiorysach Stefana Niesiołowskiego, Lecha Wałęsy czy dziadka Donalda Tuska jest zbrodnią, natomiast obsypywanie inwektywami braci Kaczyńskich to najwyżej naruszenie etykiety.
A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają! – pisał przed wiekami Mikołaj Rej. Gdyby nagle wstał z grobu, zapewne ucieszyłby się z aktualności swojego testamentu. Niekoniecznie byłby jednak ukontentowany sposobem jego realizacji.
Palant, szkodnik, cham, bachor, debil, dureń, s…syn, psychole, paranoicy, karły moralne… Próżno szukać drugiego kraju w Europie, w którym przedstawiciele partii rządzącej oraz były prezydent obrzucaliby podobnymi obelgami przeciwników politycznych. Czyżbyśmy mieli do czynienia z eksplozją „mowy nienawiści” (ang. hate speech), której istotą jest używanie języka w celu znieważenia, pomówienia lub rozbudzenia agresji wobec konkretnych osób?
Nic z tych rzeczy. Na łamach „Gazety Wyborczej” Dominika Wielowieyska wprowadza rozróżnienie między sformułowaniami niszczącymi ludzi a tymi, które tylko ich obrażają. Do pierwszej grupy zalicza wypowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości, do drugiej – cięte riposty działaczy Platformy Obywatelskiej. Doszukiwanie się półcieni w kryształowych życiorysach Stefana Niesiołowskiego, Lecha Wałęsy czy dziadka Donalda Tuska jest zbrodnią, natomiast obsypywanie inwektywami braci Kaczyńskich to najwyżej naruszenie etykiety. Uchybienie podobne do konsumowania bezy widelczykiem, a nie łyżeczką.
Zapluty Kaczyński
Aby zilustrować...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta