Artysta staje przy garach
Najeść się od święta – to święte prawo każdego. Ale współczesny konsument dóbr nie zna umiaru. Żyjemy w czasach wielkiego żarcia, a raczej – przeżarcia. Czy symptomy tego widać w sztuce?
Nawet nie zauważyliśmy, jak do tego doszło: jedzenie zdominowało naszą ikonosferę. Spece od marketingu potrafią pobudzić łaknienie i omotać wyobraźnię, apelując do zmysłu wzroku. Przechodzę obok Burger Kinga. Mimo woli rzucam okiem na monstrualnych rozmiarów bułę przełożoną mięchem i sałatą. Nie jestem głodna, ale ślinianki pracują. Oglądam „Elle” i bezwiednie wyrywam twardą wkładkę ze zdjęciami dań: wyglądają tak apetycznie! Idę do kina na „Senność”: piękna aktorka spełnia się twórczo w kuchni, co operator pokazuje tak sugestywnie, że mojemu sąsiadowi zaczyna burczeć w brzuchu. Przepisy – i to całkiem dorzeczne, nadające się do wykorzystania – pojawiają się w kryminałach, komiksach, romansach, serialach. Strefa życia niegdyś traktowana przez artystów po macoszemu okazała się niewyczerpanym źródłem inspiracji. Kuchnia to megahit popkultury.
Prorokiem we wszystkich „cywilizowanych” krajach okazał się Roland Barthes, francuski filozof i krytyk literacki. Pół wieku temu okrzyknął mianem współczesnego mitu… befsztyk. „Jest sercem mięsa, mięsem w stanie czystym; ktokolwiek odżywia się befsztykiem, przyswaja sobie siłę wołu”. Czyż to nie brzmi jak slogan reklamowy?
Wkrótce potem Claes Oldenburg, amerykański artysta pop, stworzył kulinarny symbol fast foodu. Wystawił wołowinie monument z gipsu w kształcie gigantycznego hamburgera. To befsztyk w formie spauperyzowanej, do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta