Nowozelandczyk doradza Włochom
W nocy temperatura w Nowej Zelandii spada do 3 stopni. Chłód świetnie zatrzymuje aromaty w owocach – mówi w rozmowie z "Rz" Matt Thomson, najlepszy na świecie specjalista od wina białego
Rz: Kiedy ostatni raz widziałeś śnieg?
Matt Thomson: (śmiech) Wiem, że ze mnie żartujesz, ale odpowiem ci. Kiedyś też się nad tym zastanawiałem. I doszedłem mi, że było to w 1993 roku w Nowej Zelandii. To komiczne, bo pracuję w krajach, w których regularne zimy z opadami są czymś naturalnym.
Jak często bywasz w Europie?
Cztery, pięć razy w roku, w tym przez całe zbiory. Siedzę tu przez około czterech miesięcy każdej jesieni.
Sporo latasz, to musi być mordercze?
Przyzwyczaiłem się – samolot to jak domek na wsi (śmiech).
Zbierasz mile premiowe?
(śmiech) Jasne, taki nawyk. W końcu masę czasu spędzam w jumbo jetach.
Podaj zasadnicze różnice pomiędzy pracą w Europie i w Nowej Zelandii?
Nie ma takich. Winorośl to winorośl. Może większą wagę przywiązujemy do tzw. canopy management, czyli tej części rośliny, która znajduje się nad ziemią, np. zasłanianie kiści liśćmi lub ich obrywanie – zależnie od rocznika i nasłonecznienia.
Poważniejsze różnice wynikają z odmiennych klimatów. Na północy Włoch jest jednak znacznie cieplej niż w Nowej Zelandii. Są też mniejsze amplitudy temperatury. Na antypodach, jeśli idziesz do kumpla na grilla i jest 30 stopni C, to i tak musisz wziąć sweter i kurtkę. W nocy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta