Wyspa na końcu płaskiego świata
Przypomina nieco lekceważonego, lecz pełnego wdzięku Kopciuszka. Jeszcze nieodkryta przez masową turystykę. To Hierro, najmniejsza z Wysp Kanaryjskich
W archipelagu Wysp Kanaryjskich Hierro jest wysunięta najdalej na zachód. Nic dziwnego, że w starożytności uznawano ją za ostatni ląd na końcu płaskiego świata. Dalej była już tylko woda.
I dzisiaj znajduje się na uboczu światowego życia, jakie toczy się na sąsiednich wyspach. Tam tłumy turystów, hotele, baseny, dyskoteki, autostrady. Tu cisza i spokój. Dzika, naturalna przyroda. Przecież, żeby się dostać na Hierro, trzeba najpierw dolecieć do Teneryfy lub Gran Canarii, a później jeszcze płynąć promem lub lecieć kolejnym samolotem. Komu by się chciało? Ci, którym się jednak chce, nie żałują.
Prawo jazdy niepotrzebne
Herrenos, czyli mieszkańców Hierro, nie jest wielu. Wyspa o powierzchni 269 tys. km kw. (siedem i pół razy mniej niż Teneryfa) liczy dziesięć i pół tysiąca mieszkańców (osiemdziesiąt razy mniej). – Ale tysiąc z tego to martwe dusze. Są wprawdzie tu zameldowani, ale żyją w Wenezueli . Przyjeżdżają tylko na wybory – wyjaśnia mi Cristina. Cristina jest wyspiarką z wyboru. Pochodzi z północnej Hiszpanii. Jak mówi, tamtejsze tempo życia męczyło ją. Osiem lat temu przeniosła się więc na wyspę.
Wyspiarze żyją własnym, niespiesznym rytmem. Hodują kozy, owce i krowy, robią sery i wina, uprawiają na plantacjach ananasy i banany, łowią ryby. Niewielka część z nich żyje z obsługi turystów.
Wyspa ma...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta