Miasto fiesty
– U nas tak co tydzień – wyjaśnia starsza kobieta w czerwonej sukience, za którą stoję w kolejce po tortille. W głębi placu na niewielkiej scenie wirują pary
W Meridzie, meksykańskim mieście leżącym na koniuszku półwyspu Jukatan, każdy weekend to czas zabawy. W powietrzu unosi się apetyczny zapach podpiekanych kukurydzianych placków. W plastikowych pudłach z lodem chłodzi się piwo i woda. Na placu przy kościele Santa Lucia rozstawiono krzesła, by wygodnie siedząc, można było patrzeć na scenę. Wszyscy elegancko ubrani. Większość to osoby starsze. Wdrapują się z wysiłkiem na scenę, dobierają w pary. Jednak z pierwszym taktem muzyki młodnieją, uśmiech rozświetla ich twarze. Salsa, tango, rumba, paso doble. Tańczą niemal do utraty tchu, nie zważając na wilgotny upał.
Tu jestem szczęśliwy
Fiesta zaczyna się w każdy piątek wieczorem i trwa do niedzieli. Najważniejsze ulice miasta zostają zamknięte dla samochodów i zamieniają się w deptaki. Główny plac Meridy, zocalo, wypełnia tłum. W cieniu drzew sprzedawcy rozstawiają stoiska z rękodziełem, przekąskami, napojami, balonami, zabawkami. Pod arkadami ratusza występują śpiewacy, artyści z Meksyku, Gwatemali, Hondurasu lub Nikaragui. A wieczorem w niebo strzelają sztuczne ognie.
W całym mieście nie ma chyba osoby, która spędzałaby ten czas w domu. Trzeba wyjść, dać się ponieść tłumowi, posiedzieć na ozdobnej kutej ławce, zatańczyć, przysiąść na kawie lub drinku. Spotkać się ze znajomymi lub poznać tych, których się jeszcze nie zna. Cała Merida żyje fiestą. – Byłem w USA, w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta