Kabaret, a nie komisariat policji
Dlaczego policjanci chodzą parami? Bo jeden z nich pisze, a drugi czyta. Ten stary dowcip przypomniał mi się, gdy usłyszałam relację kolegi z wizyty w komisariacie w południowej części miasta, gdzie składał zeznania.
Policjant wstukiwał je do komputera jednym palcem! Przesłuchiwany nie mógł patrzeć, jak się męczy funkcjonariusz, więc zaproponował, że sam siądzie przy policyjnym komputerze i wpisze zeznania. A policjant z tego skorzystał. Ba, wyznał mu nawet w przypływie szczerości, że sam chciał to zaproponować, ale trochę się jednak wstydził. Dzięki zamianie przy klawiaturze po kwadransie był już wolny. Gdyby nie pomoc policjantowi, to pewnie musiałby spędzić na komisariacie godzinę. W ubiegłym tygodniu ujawniliśmy, że połowa warszawiaków nie zgłasza policji, że padła ofiarą przestępstwa. Co szósty z nich tłumaczył, że chce uniknąć długich procedur. Komendant główny wyjaśniał m.in., że współpracuje z radą naukowców, która ma szukać sposobów na to, by ludzie bardziej wierzyli policji. Nie trzeba być naukowcem, by wiedzieć, że takie zaufanie wzbudzić mogą fachowi policjanci. Ja ciągle wierzę, że kiedyś tacy będą.