Przemycający i przemycani
Somalijscy uciekinierzy nie wiedzą, jak długo tu są. Jak mają mierzyć czas? Ja wiem, że co najmniej dziesięć lat. Są tu, na obrzeżach Adenu, zdani na własne dzieci wysyłane na żebry
Wśród much, na gołej ziemi siedzą całymi rodzinami. Nie ma szkoły, lekarza, wody. Rozmawiam z jedną rodziną. Strzępy blachy falistej, fragmenty murów, jakieś kotary – to ich dom. Trudno o pytania, gdy wszystko widać, a jednocześnie nie chce się urazić godności tych ludzi.
Pytam więc, ile osób mieszka tu, w jednym obejściu. Zaczyna się liczenie na palcach. Jedna z osób próbuje to jakoś pozbierać – wychodzi nam 16. Po prostu nikt inny o tym wcześniej nie myślał. Siedzą całymi dniami. Jedna z dziewcząt siedzi w kucki – jest w ciąży.
Pod ścianą niewidoma dziewczyna ze swoją szóstką dzieci. Chyba siódme w drodze. Zza kotary wychyla się potargany chłopak o nieobecnym wzroku. „Crazy” – słyszę szept jednego z domowników. Niewielka czerwona miska, z której młody mężczyzna coś je palcami. Potem wlewa odrobinę wody, zaczyna myć buzię najmłodszego dziecka. Much jakby więcej.
Z tamtej strony zatoki
Tylko od czasu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta