Kapitał musi zarabiać więcej, niż kosztuje
Całkowita wartość prawdziwych zysków, którą mierzy EVA, była w 2008 r. prawie o połowę mniejsza niż rok wcześniej. Jednak ranking ten pokazuje, że prawdziwi liderzy są odporni na kryzysy
Kilka lat temu na stronach jednego z serwisów internetowych prezes pewnej spółki tak opisał sedno stosowanej przez siebie biznesowej filozofii: „jeśli kapitał kosztuje mnie 10 proc. rocznie, a zarabiam na nim 8 proc., to nikt mi nie wmówi, że pomnażam pieniądze. Mimo zysków jestem stratny”.
To prostolinijnie wyrażone przekonanie odnosi się oczywiście do kapitału własnego, którego koszt jest znakomitą ilustracją działania smithowskiej niewidzialnej ręki: nie trzeba go klasyfikować jako kosztu prowadzonej działalności, a i tak uczestnicy życia gospodarczego potraktują go w ten sposób. Choć niewidzialny w przestrzeni nakreślonej przez księgowość, wpływa na decyzje biznesowe w sposób mający bezsprzecznie namacalne skutki.
Rzecz się sprowadza do ryzyka i inwestycyjnego wyboru. Tak jak stopa oprocentowania kredytu, który firma spłaca, koszt kapitału własnego zależy właśnie od jej ryzyka. Racjonalnie postępujący inwestor ostatecznie wycofa swój kapitał z firmy przynoszącej księgowe zyski, jeśli uzna, że przy danym ryzyku mógłby liczyć na większe gdzie indziej.
Koszt kapitału własnego to klasyczny przykład kosztu alternatywnego (utraconych korzyści) i jednocześnie wskaźnik całkowitego ryzyka związanego z działalnością przedsiębiorstwa. Ryzyko zapewnia natomiast niezbędny kontekst dla porównań zyskowności różnych przedsiębiorstw....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta