Nokaut przychodzi sam
Ukraiński mistrz świata wagi ciężkiej w boksie o dziecięcych latach, polityce, o Polsce oraz o tym, dlaczego nigdy nie będzie walczył z młodszym bratem Władymirem
Rz: Pamięta pan ten moment, kiedy po raz pierwszy pomyślał pan sobie: będę mistrzem świata, pokonam wszystkich!
Witalij Kliczko: To była zabawna chwila. Nie pomyślałem, tylko powiedziałem to głośno, przy świadkach. Miałem chyba 15 lat, byłem wysoki i bardzo chudy, trenowałem wtedy w Kijowie kick-boxing. To były czasy pieriestrojki, Mike Tyson był już mistrzem świata, nokautował w ekspresowym tempie rywali i na takich jak ja robił ogromne wrażenie. Właśnie wtedy oznajmiłem zdumionym kolegom, że ja też zdobędę taki pas jak on.
I jaka była ich reakcja?
Łatwa do przewidzenia, głośny śmiech. Pamiętam też, że śmiali się długo.
Co powiedzieli po latach, gdy zdobył pan ten pas?
To była chwila mojego triumfu. Stałem z pasem WBC należącym kiedyś do Mike’a Tysona i patrząc im głęboko w oczy, pytałem: Dlaczego się tak wtedy śmialiście?
Zaczynał pan od kick-boxingu?
Po filmie “Wejście smoka” z Bruce’em Lee każdy młody chłopak w każdej części świata przeżywał fascynację karate. Ja też. Z tego zrodził się kick-boxing, a później już klasyczny boks. Gdy dorastałem, w ZSRR nie było jednak zawodowego boksu, był zabroniony.
Nie wszyscy wiedzą, że urodził się pan w Kirgistanie, a Władymir w Kazachstanie. Jak wspomina pan dzieciństwo?
Nasz ojciec był generałem lotnictwa i przerzucano go z garnizonu do garnizonu. Mama była nauczycielką....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta