Pasowali do Sali
Trzeba oddać twórcom widowiska „ABBA Live”, że ich pokaz w Sali Kongresowej został zrealizowany dokładnie w stylu przełomu lat 70. i 80.
Brak scenografii, skromne oświetlenie, siermiężne (ale urocze w swej prostocie) wizualizacje i bajecznie kolorowe stroje przywoływały atmosferę dawnych koncertów.
Dziś już takich nigdzie się nie ogląda. Żadna gwiazda nie pozwoliłaby swojemu sztabowi na to, by na ekranie przez kilka minut pokazywał się ten sam zapętlony motyw graficzny (co w dobie początków komputerów było normą). Żaden choreograf nie wymyśliłby, że wokalista ma banalnie machać ręką podczas schodzenia po schodach, a tancerze układy wykonywali głównie w parach.
Ale przy pokazie z piosenkami ABBY różne rzeczy są do przyjęcia. Od srebrnych butów na koturnach, poprzez wbieganie artystów w publiczność, aż po wspólne wykonywanie hitów ze słuchaczami.
Podczas piątkowego koncertu wykonawcy nie dostali jednak największych braw za przeboje szwedzkiej grupy – „Super Trouper”, „Mamma Mia”, „Honey, Honey” czy „Waterloo”, lecz za zaśpiewanie (po polsku!) piosenki Anny Jantar.