Barcelona, futbol zamieniony w raj
Osiem goli i wielki mecz w Madrycie. Barcelona postawiła na Santiago Bernabeu pomnik pięknej gry. Zwyciężyła 6:2, a gole Realowi strzelali nawet środkowi obrońcy. W środę mecz z Chelsea o finał Ligi Mistrzów
Była 85. minuta meczu, gdy Pepowi Guardioli po kilku próbach wreszcie udało się krzyknąć tak, że biegnący środkiem boiska Xavi go usłyszał. Spojrzał na Guardiolę, a ten tylko uśmiechnął się do niego i zrobił minę, jakby chciał powiedzieć: „Ależ gracie!”.
Nie musiał nic Xaviemu podpowiadać, bo było już 6:2 dla Barcelony, a jej rozgrywający asystował przy czterech golach. Właściwie nie musiał się też spieszyć z tymi komplementami, kilka minut później powiedziałby je w szatni. Ale nie wytrzymał. To nie była zwykła wymiana spojrzeń między trenerem a zaufanym piłkarzem. To dwaj przyjaciele, wychowani obok Camp Nou – najlepszy rozgrywający w historii klubu i namaszczony kiedyś przez niego następca – cieszyli się, że w Madrycie poszło lepiej, niż mogli sobie wymarzyć.
Chłopcy z podwórka
W Barcelonie czekały na nich tłumy kibiców, już świętujących pierwsze od 2006 roku mistrzostwo, choć matematycznie nie jest jeszcze przesądzone. Ale jak zakładać roztrwonienie siedmiu punktów przewagi – na cztery kolejki przed końcem sezonu – po zwycięstwie nazwanym przez „El Pais” unicestwieniem Realu?
Wynik 6:2 nie mówi całej prawdy o dominacji zwycięzców. Bramek mogło być dwa razy więcej, gdyby nie Iker Casillas. Barcelona nie grała z Realem, ale się nim bawiła. – Przejechał po nas walec – powie potem Casillas. Gdy rywal strzelał gola, goście odpowiadali trzema....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta