Dzikie plaże kraju Zbawiciela
– Chodź, pokażę ci świat sprzed miliona lat – Porfirio, stróż nocny hotelu La Guitarra w El Tunco na wybrzeżu Salwadoru, świeci mi latarką w twarz. I prowadzi na pogrążoną w mroku plażę Pacyfiku
Siadamy na murku podmywanym falami przypływu. Rzeczywiście nie potrzeba wiele wyobraźni, by poczuć się tu, jakby cywilizacja człowieka jeszcze nie istniała. W pobliżu nie przebiega żaden morski szlak, na horyzoncie nie uświadczy się więc nawet jednego światełka. W najbliższej okolicy nie ma żadnych miast, mrok rozświetlają wyłącznie gwiazdy i sierp księżyca.
Ciszę zakłóca jedynie szum oceanu i stukot poruszanych przez wodę kamieni na plaży. Po nabrzeżu przesuwają się małe kraby, wielkości paznokcia, ciągnące na grzbiecie muszle ślimaków służące im jako mobilne schronienie. To jedyny znak życia. – Tak musiała wyglądać Ziemia, zanim pojawił się człowiek – mówi Porfirio. – I co, miałeś coś o tym w swoim przewodniku o Salwadorze? – szturcha mnie z uśmieszkiem.
Cywilizacja daje o sobie znać jednak wraz z nadejściem świtu. Na plażę schodzą się z deskami pod pachą opaleni blondwłosi surferzy. Wybrzeże La Costa del Balsamo na południu Salwadoru to dla nich raj. Przyjeżdżają tu przez cały rok z USA, Australii i Europy. Wokół ciemnych wulkanicznych plaż wyrosły na ich potrzeby hoteliki, sklepiki i restauracje. Na szczęście zabudowa nie jest monumentalna, nie zakłóca charakteru okolic.
Salwador stara się wypromować swoje wybrzeża, budując infrastrukturę, zmuszając właścicieli lokali do utrzymywania wokół porządku i organizując dodatkowe patrole policji. Ministerstwo Turystyki z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

