Nie chcę być reflektorem
Przylgnęło do niej określenie „lodowata piękność”. W ojczyźnie, czyli na Wyspach Brytyjskich, grywa wyniosłe arystokratki. Wszechstronność Kristin Scott Thomas doceniło jednak kino francuskie i ten owocny romans trwa już ponad 30 lat
49-letnia aktorka przyznaje, że bardziej niż Brytyjką czuje się dziś Francuzką, a właściwie – paryżanką. Nad Sekwanę przyjechała pod koniec lat 70. Była dziewczyną zdezorientowaną i rozczarowaną po tym, jak w szkole teatralnej w Londynie powiedziano jej, że na aktorkę się nie nadaje i lepiej będzie, jeśli poszuka sobie innego zajęcia. Dla Scott Thomas było to bolesne doświadczenie, ale nie zamierzała się poddawać. Rzuciła Londyn i poleciała do Paryża pracować jako pomoc domowa. Początkowo planowała spędzić we Francji kilka tygodni, ale znalazła powód, żeby zostać na stałe. Tym powodem było, oczywiście, aktorstwo.
Mówiąca płynnie po francusku, ambitna Kristin zapisała się do renomowanej Ecole Nationale Superieur des Arts et Technique du Theatre. Studiowała, poznawała Paryż, wyszła za mąż za Francoisa Olivennesa, lekarza ginekologa. Zaczynała od skromnych występów w teatrze i serialach telewizyjnych. Debiutem z prawdziwego zdarzenia była „Zakazana miłość” (1986), gdzie zagrała dziedziczkę wielkiej fortuny u boku muzycznej gwiazdy – Prince’a.
Film furory nie zrobił, a Scott Thomas otrzymała nominacje do Złotej Maliny w dwóch kategoriach: dla najgorszej aktorki drugoplanowej i za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta