Wiślane katastrofy
Wisła jest pełną wirów, bardzo zdradliwą rzeką – ale przede wszystkim dla pływaków. Liczba katastrof łodzi bądź statków na jej wodach i zalewach jest zdumiewająco mała.
Jedno z największych rozczarowań mojej młodości miało miejsce podczas nocy świętojańskiej roku 1954. Matka zabrała mnie taksówką z Żoliborza na Saską Kępę, by obejrzeć ognie sztuczne. Na Wybrzeżu Kościuszkowskim był taki tłum, że ledwie przejechaliśmy. Po pół wieku dowiedziałem się, że tego dnia większość rejsów po rzece była darmowa. I tu tkwił zalążek nieszczęścia.
Ogni sztucznych nie było, bo zostały odwołane i powróciłem sfrustrowany do domu. Krążyły wieści o wielkim wypadku, ale gazety o nim milczały. Po paru dniach ukazała się informacja agencyjna: „Na przystani wodnej w pobliżu mostu Śląsko-Dąbrowskiego na skutek dużego skupienia ludzi, którzy w natłoku starali się szybko dostać na statek, poręcze mostu wygięły się, pomost uległ załamaniu”. Podano informacje o śmierci 18 osób i o akcji ratowniczej: „Dzięki ofiarnej pomocy: funkcjonariuszy MO, marynarzy i zebranej publiczności uratowano kilkadziesiąt osób”.
Statek „Sokół” uderzony w bok nosem statku „Maurycy” został poważnie uszkodzony. Przytomny Maszynista doprowadził statek z powrotem do przystani, gdzie pospiesznie wysadzono na ląd jadących - „Posiew”, sierpień 1913 roku
Z relacji świadków nieszczęścia wynikało, że nie było tam żadnych milicjantów, a jedyny marynarz, który skoczył ratować tonących, został przez nich utopiony. Ile osób...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta